Relacja, relacja... Po każdym przedstawieniu w szkole,
relacja... Pisałam, bo musiałam, a tą piszę, bo chcę. Piszę, bo nie chcę
zapomnieć.
Moja przygoda z rockiem
progresywnym zaczęła się 2 lata temu w Myślenicach, gdy z mamą pojechałyśmy na
koncert Dżemu. Dzień wcześniej na tablicy informacyjnej zauważyłyśmy, że w tej
miejscowości gra Enej. Więc poszłyśmy na ten koncert. Jako support zagrał zespół
HellHaven, którego wówczas nie znałyśmy. Gdy zaczęli grać, spodobała nam się
ich muzyka, więc podczas koncertu Eneja rozmawiałyśmy z nimi na temat muzyki.
Kupiłyśmy ich EPkę aby jeszcze kilka razy przesłuchać w samochodzie. I tak było.
Gdy wracałyśmy do domu płyta ta została przesłuchana nie jeden raz. I spodobał
nam się PROG ROCK!
Po latach znajomości z członkami
zespołu dowiedziałyśmy się, że będą grać w Gniewkowie na VII Festiwalu Rocka
Progresywnego. To dla nich pojechałyśmy, więc dlatego od dłuższego czasu
czekałam na ten koncert. Wreszcie nadszedł ten dzień i przyjechałam z mamą do
Gniewkowa. Gdy dojechałyśmy, Gniewkowo
powitało nas piękną pogodą. Bardzo się cieszyłyśmy nawet samym
przyjazdem, mimo remontów na drodze. Przejechałyśmy przez korek aż trzy razy! błądząc po tej małej miejscowości, gdyż mama nie uznaje takiej technologii jak
GPS.
Oczywiście w Parku Wolności, w
którym odbywał się koncert było mnóstwo komarów, które atakowały ze wszystkich
stron. Jednak gdy zabrzmiały pierwsze dźwięki progresywnego rocka zostały zdmuchnięte
przez falę muzyki. Niestety kilka zostało, gdyż mam nadal kilka ukąszeń. Oprócz
tego muszę pochwalić organizatorów za papier, mydło i wodę w tak niepozornie
wyglądających ubikacjach, na co wskazuje moja mina.
Prawdziwa toaleta, a nie jakiś toi-toi!
A oto zdjęcie
setlisty, które dostałam od wokalisty:
Z prawie całym Arlonem w objęciach perkusisty
W trakcie koncertu Arlonu spotkałyśmy się po latach
z HellHaven. Bardzo mi było miło poznać perkusistę, gdyż sama gram na tym
pięknym zestawie instrumentów. Miałam nadzieję na jakieś wskazówki, rady, które otrzymałam.
Szybko okazało się, że oprócz „garów” łączy nas zamiłowanie do pstrykania zdjęć
wszędzie i w dużych ilościach.
Muszę mamie zrobić zdjęcie
I wreszcie długo oczekiwany przez nas HellHaven. Grupa ta składa
się z osób: Sebastian Najder (wokal), Konrad Wójtowicz (perkusja), Jakub Węgrzyn (gitara), Maciej Dunin-Borkowski (gitara), Marcin
Pillon (bass).
Zespół ten zaprezentował utwory w takiej kolejności:
Zespół ten zaprezentował utwory w takiej kolejności:
„Beyond The
Frontier Part One”
„Hesitation”
„Traum of
Mr Twain part One”
„Traum of
Mr Twain part Two”
„About Reading and Writing”
„Peper
Swan”
„Beyond The Frontier part Two”
„Ecce Homo”
„Stardust”
Grali niesamowicie, lepiej niż na płycie. Utwór „Traum of Mr Twain”
zaskoczył mnie, gdyż została zaśpiewana jego polska wersja, gdzie reszta
piosenek jest po angielsku. Podczas utworu „Peper Swan” pobiegłam po kawałek
papieru i złożyłam szybko łabądka stylem origami. Mama postawiła go na scenie,
bo ja się wstydziłam....
Muzykom oraz publiczności bardzo się podobał, a po koncercie dostałam podziękowania od wokalisty. Podczas koncertu zabawne były „dzikie tańce” gitarzysty, Kuby, który nawet grał klęcząc! Jako przyszła perkusistka szczególnie zwracałam uwagę na Konrada, który grał nie ukazując nawet odrobiny zmęczenia, a widać było, że wkładał dużo wysiłku w swoją pracę.
fot. Tomasz Michel
Muzykom oraz publiczności bardzo się podobał, a po koncercie dostałam podziękowania od wokalisty. Podczas koncertu zabawne były „dzikie tańce” gitarzysty, Kuby, który nawet grał klęcząc! Jako przyszła perkusistka szczególnie zwracałam uwagę na Konrada, który grał nie ukazując nawet odrobiny zmęczenia, a widać było, że wkładał dużo wysiłku w swoją pracę.
Z wokalistą Sebastianem Najderem
Koncert widziany prawie zza kulis
Po HellHaven na scenę wszedł zespół AnVision, w którego składzie są:
Marek Ostrowski (wokal), Grzegorz Ziółek (gitara), Karol Wadowski (bass),
Marcin Duchnik (perkusja)oraz Valdi Rozanski (instrumenty klawiszowe). W pewnej chwili basista zszedł ze sceny do
publiczności, gdzie wiele osób robiło z nim zdjęcie. Podczas najspokojniejszej
piosenki, czyli przy „I Can’t Live Without My Love” wokalista i basista usiedli
na krańcu sceny. Utwór ten często teraz sobie puszczam i ciągle gra mi w
głowie. Muszę nauczyć się słów! Oczywiście koszulkę i płytkę z autografami
(niestety bez autografu MarQusa, ale mam nadzieję, że jeszcze będę miała
możliwość bycia na ich koncercie i zdobycia jego autografu) są w naszym
posiadaniu.
Setlista granych utworów zespołu AnVision to:
1.The Astronaut
2.S.O.D.
3.Clear Water
4.Family Ties
5.Why Shouldn't I Get To Haven?
6.Season For The Witches
7.Mental Suicide
8.Mercitron
9.I Can't Live Without My Love
10.I Have No Fear
I oczywiście BIS:
11.Reacing The Sky
12.I Tried (James LaBrie Cover)
1.The Astronaut
2.S.O.D.
3.Clear Water
4.Family Ties
5.Why Shouldn't I Get To Haven?
6.Season For The Witches
7.Mental Suicide
8.Mercitron
9.I Can't Live Without My Love
10.I Have No Fear
I oczywiście BIS:
11.Reacing The Sky
12.I Tried (James LaBrie Cover)
Zdjęcie z koncertu
Po koncercie, perkusista Marcin wyrzycił swoje pałeczki w publiczność. Dla mnie zdobycie takiej używanej pałeczki jest największą zdobyczą na tym festiwalu.
Na sam koniec, czyli po północy na scenę weszła grupa Ananke. Grają wspaniałą muzykę, której towarzyszyły efekty świetlne, oświetlając publiczność oraz park. W skład Ananke wchodzą: Adam Łassa (wokal), Krzysztof Pacholski (instrumenty klawiszowe), Marcin Mak (perkusja), Grzegorz Korybalski (bass) oraz Karol Oparka (gitara).
Wykonane utwory:
- Obietnice
- Gniew
- Fatima
- Luna
- Mayday
- Asyż
- Gdy Wydaje się pamiętać (ABRAXAS)
- Shangri La
- Nostalgia
- Eden
- Cantarella
- Lustra
- Sara (na BIS)
Niestety nie miałam możliwości wysłuchania całego ich koncertu, gdyż dla mnie to była późna godzina. Bardzo, bardzo chciałabym być na ich innym koncercie, bo z tego, co mama opowiadała, to nie był to zwykły koncert, ale wielkie sceniczne widowisko.
Całe szczęście dzięki
uprzejmości pana Tomasza Michela z Pro-Radio miałam okazję przywitać się w niedzielę
rano z Ananke. Spotkanie było miłe, zebrałam wszystkie autografy i zdjęcie z
wokalistą Adamem Łassą i oczywiście z perkusistą Marcinem Makiem. W trakcie
spotkania nastąpiła zabawna sytuacja. Otóż, gdy
dowiedzieli się, że też gram na
perkusji, to chcieli dostać MÓJ autograf, by mieć na później, co bardziej
zmobilizowało mnie do jeszcze cięższej pracy przy perkusji.
Z wokalistą Adamem Łassą i mamą
Z perkusistą Marcinen Makiem
Moje pierwsze dni wakacji uważam za udane, baaaaaardzo udane! Mam wielką nadzieję, że za rok znów przyjadę na Festiwal Rocka Progresywnego w Gniewkowie, gdzie usłyszę nowe, wspaniałe utwory...
... i poznam równie szalonych ludzi jak ja :)



